Alpy Sztubajskie 2013 - Elferspitze

 mapa  film Elferspitze 

W tym roku wyjątkowo wcześnie zapadła decyzja co do kierunku w jakim udamy się na majówkę. Mają to być Sztubaje. Pozostaje tylko wybór konkretnego miejsca: będzie to albo Neustift, ewentualnie Fulpmes. W tej drugiej miejscowość mieszka znany, austriacki skoczek narciarski, Gregor Schlierenzauer.  Pozostają do ustalenia kwestie logistyczne. Przymierzamy się do jazdy jednym, dużym vanem. Czy będzie to możliwe okaże się gdy dokonamy inspekcji naszego bagażu. Być może sześć osób plus ekwipunek nie uda się sensownie rozmieścić i będziemy zmuszeni wybrać się na dwa samochody.
Mam w planach jedno górskie wyjście, a jako pierwszy cel - Kirchdachspitze [2840 m. n.p.m.] doliną Pinnistal lub alternatywnie pętlę z Kampl przez przełęcz Serlesjöchl [2384 m. n.p.m.], Lämpermahdspitze [2595 m. n.p.m.] i Kesselspitze [2728 m. n.p.m.]. Co uda się z tego projektu zrealizować okaże się na miejscu.
05.05.2013.
Neustift, a konkretnie Ausserrain 120 stał się naszym drugim domem na te kilka dni majówki. W ostateczności wybraliśmy się dwoma samochodami a ilość czasu jaki mogłem poświęcić na wyjście w góry w połączeniu z warunkami pogodowymi jakie panowały w tym czasie w dolinie Unterbergtal, spowodowały iż docelowo wybrałem za cel Elferspitze [2505 m. n.p.m.], szczyt doskonale widoczny z naszej kwatery. Mogłem dzięki temu dokładnie przeanalizować trasę wędrówki, choć jak się później okazało, nie ustrzegło mnie to od popełnienia błędów związanych z wyborem szlaku i przede wszystkim, celu wycieczki.
Na Elferspitze prowadzi kilka szlaków: od Neustift można dostać się w podszczytowe partie góry zarówno przez przełęcz Zwölfernieder, jak i bardziej od północy, szlakiem przez ośrodek sportów zimowych Elferlift. Ja wybrałem ten drugi wariant ale teren narciarski postanowiłem osiągnąć nieznakowaną ścieżką rozpoczynającą się na początku doliny Pinnistal. Inne, znakowane drogi prowadzą z chaty Innsbruck i z głębi doliny Pinnistal. W górnych formacjach skalnych istnieje kilka popularnych ścieżek wspinaczkowych, składających się z kilku części ferraty (o trudności C/D), w tym najbardziej efektowne w północnej części Elferspitze Towers (2495 m).
Mając już dokładnie rozeznany temat (przynajmniej tak mi się zdawało), wyruszyłem wcześnie rano w Święto Pracy na podbój góry. Pierwsza godzina drogi to ostre nabieranie wysokości (Neustift leży na wysokości 994 m.n.p.m.) krętą, leśną ścieżką, pomiędzy olbrzymimi, obrośniętymi mchem głazami. Od czasu do czasu, w prześwitach otwierają się widoczki na leżące pod drugiej stronie doliny pasmo Kalkkögel. Wreszcie osiągam polanę na której znajduje się górna stacja zimowej kolejki. Jest tu również punkt widokowy w kształcie kuli z lunetami skierowanymi na okoliczne szczyty. Wynalazek jest o tyle ciekawy, że lunety można obracać o pewien kąt a wraz z obrotem zmieniają się opisy wierzchołków widzianych w wizjerze. Z tego miejsca widać już dobrze schronisko Elferhütte położone na wysokości 2080 m n.p.m. Na tym odcinku pojawiają się pierwsze obszary pokryte śniegiem ale nie jest go zbyt dużo. Po kolejnych 20 minutach osiągam nieczynne o tej porze schronisko. Obiekt jest zamknięty po sezonie zimowym, a otwarcie sezonu letniego z początkiem czerwca. Zastanawiają mnie tylko dwa dojrzewające pomidorki koktajlowe które znajduję na drewnianym słupku barierki pod schroniskiem, nie jestem na tyle strudzony wędrówką aby się na nie połakomić….
Tuż nad schroniskiem, za skrzyżowaniem szlaków zapadam się w śniegu po pas. Mam nadzieję że to tylko niewielki obszar z tak głębokim śniegiem. Po sprawdzeniu, okazuje się że aby sprawnie dostać się w podszczytowe partie góry potrzebne są rakiety. Ja mam tylko raki które zakładam z nadzieją że wyżej śnieg będzie bardziej zmrożony i jakoś się będzie szło. Trawersuję w kierunku skał widząc że to jedyny sposób aby ominąć ciężki teren. Dochodzę do tablicy informującej o rozgałęzieniu ścieżki na dwie osobne drogi z których jedna, od północnej strony prowadzi ubezpieczoną linami ferratą na Elferspitze Towers (2495 m.n.p.m.) Nie mam sprzętu więc wybieram drogę klasyczną. Elferspitze to bardzo ciekawa góra. Wygląda to tak, jakby na wysokości 2300-2500 m n.p.m. umieścić skałki Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Szlak lawiruje pomiędzy wysokimi głazami, chwilami prowadząc przez mniejsze, szpiczaste igły. Sceneria bardzo piękna, ale pomiędzy tymi wysokimi skałkami utrzymuje się śnieg i w tych miejscach gdzie znakowana ścieżka wiedzie dołem, jest go grubo ponad metr. Idzie się bardzo ciężko bez odpowiedniego sprzętu, raki przy tak grząskim i przepadającym śniegu zupełnie się nie sprawdzają. Krzyż na iglicy szczytowej mam już w odległości ok. 150 metrów ale przede mną rozpościera się duże pole śnieżne które nie jestem w stanie pokonać. Zakopuję się powyżej pasa i z wielkim trudem udaje mi się wydostać z pułapki. Przypłacam to zdarzenie całkowicie przemoczonymi stuptutami oraz wilgocią w butach. O wiele łatwiej byłoby pójść pozbawioną śniegu ferratą gdybym miał niezbędny sprzęt. Zatrzymuję się na małą sesję zdjęciową, obserwuję wznoszące się nad doliną Pinnistal szczyty z których zwłaszcza pionowe ściany Ilmspitze robią niesamowite wrażenie. Szkoda że pogoda się psuje, z południa nadciągają ciężkie chmury. Decyduję się na powrót. Elferspitze okazała się nie dla mnie…
Na otarcie łez wybieram się jeszcze w dniu wyjazdu na lekki tekking stokami Kreuzjocha skąd Elferspitze prezentuje się wyjątkowo urokliwie. Może jeszcze kiedyś wyrównamy z górą rachunki…


Joomla Gallery makes it better. Balbooa.com